sobota, 29 marca 2014

Rozdział LXXXIII


Stwierdzam, że już od jakiegoś czasu kocham tę piosenkę <33

Cały czas zapraszam was do odpowiedzi w sprawie Leonetty [klik]

3 dni później
~Francesca~
Spałam sobie smacznie, a tu nagle telefon mi dzwoni. Za pierwszym razem nie odebrałam, za drugim, trzecim i czwartym także, ale w końcu za piątym odebrałam, bo tata, który był ta osobą dzwoniącą, dzwonił by do upartego. Podczas rozmowy tylko przytakiwałam, a to co usłyszałam na końcu zszokowało mnie. Wyjeżdżam z powrotem do Włoch, wraz z bratem. Dopiero 3 dni temu wyjechała siostra Naty, a teraz ja muszę ? Czemu ? Po skończonej rozmowie opadłam na poduszkę, w którą się wtuliłam i pozwoliłam by łzy swobodnie spływały po moich policzkach. Po paru minutach do mojego pokoju wszedł Luca, który od razu mnie przytulił. Wiem, że mu też jest ciężko, ale on tego nie okazuje przy mnie. Siedzieliśmy tak z dobra 10 minut, a po tym powiedziałam mu, że chce chwilę pobyć sama. Jak tylko wyszedł bez zastanowienia zadzwoniłam do Leona i Naty, którzy byli bardzo zaniepokojeni moim głosem i powiedzieli, że przyjdą w umówione miejsce, którym był park. Ubrałam się i zrobiłam inne poranne czynności, przy tym ogarniając twarz, która od łez zrobiła się czerwona. Pięć minut później byłam gotowa i wyszłam z domu na spotkanie z przyjaciółmi. Gdy tylko dotarłam do parku, od razu ich zauważyłam, a jak tylko koło nich się znalazłam obydwoje mocno przytuliłam, nie chcąc ich puścić.

~Leon~
Telefon Francesca mnie zaniepokoił. Miała smutny głos i tylko co powiedziała, to to, że mam przyjść do parku za 15 minut, więc tak zrobiłem, a jak tam dotarłem, była tam również Naty, która od razu odpowiedziała na moje pytanie, którego nawet nie zadałem, ale w końcu dobrze mnie znała, więc wiedziała, że zadam pytanie "Czy do Ciebie tez dzwoniła Francesca ?" albo "Co ty tu robisz ?". Chwilę z szatynką czekaliśmy, a po paru minutach przyszła Włoszka, która od razu nas mocno przytuliła i zaczęła płakać. Odwzajemniliśmy uścisk, ale musieliśmy dowiedzieć się co się stało, więc odsunęliśmy ją kawałek, usiedliśmy na ławce i zapytaliśmy 
- Co się stało ? - chwilę czekaliśmy na odpowiedź, ale w końcu nam wszystko powiedziała i jeszcze bardziej się rozpłakała. Po raz drugi byliśmy w uścisku
- Po słuchaj Fran. Wiem, że nie chcesz, tak jak my, więc dlatego zrobimy wszystko byś nie wyjechała, a jak się nie uda, będzie nam Ciebie brakować, ale wiem, że na pewno wrócisz. Nie zostawiłabyś nas tak. Prawda ? - powiedziałem - Masz racje Leon. Dziękuje - odpowiedziała i przytuliła mnie znów - Nie ma za co - odpowiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Z Naty wiemy już, że ona nie chce na razie nikomu z naszych przyjaciół nic mówić, więc dlatego chce byśmy wszystko zrobili później, jak już powiemy reszcie, tylko kiedy ? Tego nie wiem. Na pewno nie prędko, bo dopiero co trzy dni temu wyjechała Lena, a teraz ma wyjechać ona, chociaż dopiero za dwa tygodnie, ale one tak samo miną szybko jak przy siostrze Naty. 

~Naty~
Najpierw Lena wyjechała, teraz ma wyjechać Francesca. Lepiej być nie może. Niech jeszcze Maxi wyjedzie, a jak to się zdarzy to nie wyobrażam już sobie życia. Na szczęście Francesca zgodziła się na to byśmy jakoś jej tatę przekonali by nie wyjeżdżali, więc może się uda, ale nigdy nic nie wiadomo. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem rozeszliśmy się do domów. 



Wiem, że miał być jutro (prawdopodobnie), ale samej się dziwie udało mi się dzisiaj napisać.
Tam jak jest Leon i jest pogróbione, musiałam tak zrobić przez gif, bo jak cisnęłam enter była by taka luka między dialogami, więc mam nadzieje, że zrozumiecie. <333
Jak widzicie osobą, która będzie wyjeżdżać to Francesca, ale ze spokojem, wyjedzie, ale wróci i tą z niespodzianką <3
Mam nadzieję, że się podoba i nie będziecie źli, że jest taki krótki. ;*

Na koniec dodam wam parę zdjęć:


poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział LXXXII

Valeria <33

Wiem, że miał się pojawić w najbliższy weekend, ale jakoś udało mi się napisać ;**


~Narrator~
Dziewczyna wsiadła do samolotu, a już po chwili odleciała. Mimo, że była już w górze, widziała jego, który stał przy szybie i wpatrywał się w samolot, a za nim przyjaciele. Odwróciła głowę od okna i zamknęła oczy. Zaczęły jej się przypominać wszystkie chwile spędzone z Federicem jak i Maxi'm, Naty i innymi. Po chwili odtworzyła oczy, a po jej policzkach spłynęły kolejne łzy. Tym czasem kuzyn Violetty, nie przestawał wpatrywać się w samolot, którego i tak już nie było widać. Jego przyjaciele, w końcu postanowili się odezwać i poprosili go by już poszli. Nie chętnie się zgodził, ale poszedł na ich prośbę, a już po chwili byli w drodze do domu, Leny i Naty, gdyż postanowili tam pójść. Jednak w czasie drogi Naty zaproponował by poszli do klubu karaoke. Wie, że chłopakowi zawsze muzyka poprawia humor. 

~Naty~
W drodze do domu moich rodziców, postanowiłam jednak, że pójdziemy do klubu karaoke. Wiem, że Federicowi zawsze muzyka poprawia humor i miedzy innymi Lena zawsze tak robiła. Gdy powiedziałam, że idziemy do klubu karaoke. Oni spojrzeli na mnie jak na idiotkę, ale ja ich zignorowałam i wraz z Maxi'm wzięliśmy Federico pod rękę, ale Maxi po chwili puścił go i przeszedł obok mnie chwytają za rękę, jednak gdy się odwróciłam reszta szła za nami. Po jakiś 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy i od razu kazałam im poczekać, a ja poszłam powiedzieć DJ'owi, który tam wszystko obsługiwał, żeby puścił "Tienes el talento.

~Federico~
Naty kazała nam poczekać, a sama gdzieś poszła. Jednak po chwili weszła na scenę i powiedziała, że poprosi mnie na scenę. Na początku nie chciałem się zgodzić, ale widocznie Maxi był wmieszany w plan, bo wepchnął mnie na scenę, o mało co mnie nie przewracając. Gdy znalazłem się na scenie, DJ puścił muzykę, a Naty zaczęła śpiewać, a już po chwili śpiewałem razem z nią, świetnie się przy tym bawiąc. Dzięki niej poprawił mi się humor i za to ją kocham, jako przyjaciółkę, bo zawsze wie jak mi poprawić humor. Jak tylko skończyliśmy dostaliśmy gromkie brawa, a po chwili nie było nas już na scenie. Zacząłem jej dziękować jak głupi, ale ona powiedziała
- Wystarczyłby tylko przytulas - tak więc jak powiedziałam, tak zrobiłem. Nagle na scenę weszli chłopacy i pokazali ręką by ja też wszedł
- Czy oni chcą bym stracił głos ? - zapytałem sam siebie
- Nie - usłyszałem odpowiedź brunetki, z którą przed chwilą śpiewałem. Wszedłem z powrotem na scenę, a z głośników poleciała muzyka do "Luz Camara y Acción". Ludzie zgromadzeni w barze w połowie piosenki, zaczęli klaskać w rytm muzyki. Jak zakończyliśmy śpiewać, po nas weszły dziewczyny z piosenkę "Hoy Somos Mas". Po nich postanowiła zaśpiewać sama Lara, a jak usłyszeliśmy jej głos, byliśmy zaskoczeni, prócz Leona, który o tym dobrze wiedział, bo w końcu razem byli. Po jakiś dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do domów. Gdy dotarłem do domu z Violettą, pożegnałem się z nią, poszedłem do swojego pokoju i jak tylko się przebrałem, poszedłem spać. 



Wiem, że nie jest za długi, ale tylko tyle udało mi się napisać. ;*
Następny może jakoś w weekend, ale nic nie obiecuję. 

Na koniec parę zdjęć:

sobota, 1 marca 2014

Rozdział LXXXI


Na początku informuje, że niestety zrobię tak, że przed Leną wyjedzie Francesca, ale wróci ze spokojem. Nie będzie jej może tydzień albo dwa, ale okaże się podczas pisania. 

Leon
Lekcje się skończyły, więc postanowiłem się przejść do parku. Gdy tam dotarłem usiadłem na ławce, a nagle z nikąd pojawiła się Francesca. Zdziwiłem się, ale ona jak spojrzała na mnie zaczęła nagle śpiewać "Nel mio mondo". Zawsze tak robiła z Naty jak wiedziały, że jestem smutny, a ja udawałem, że ich nie znam i tym razem było tak samo. Zacząłem się od niej odsuwać, a ona zaraz się przesuwała, aż w końcu dotarłem na koniec ławki, z której prawie spadłem, jednak w ostatniej chwili się zorientowałem i udało mi się obyć bez siniaka. Chciałem od niej odejść, ale ona stanęła przede mną i zaczęła pchać z powrotem koło ławki, a ja wiedziałem, że nie mam już z nią szans, więc zostałem. Po chwili Francesca stanęła na ławce, a ja postanowiłem ją nakręcić. 

Naty 
Wracałam parkiem do domu z resztą tak jak zawsze, a tam co widzę ? Francesca śpiewającą na ławce, a Leon ją nakręcał. Z Fran zawsze tak robiłyśmy, a jak to Leon mówił "Siare mi robicie", ale i tak później przyznawał się do nas. Postanowiłam podejść do nich, a jak się znalazłam koło nich, dołączyłam do Francesci, a chłopak znów nie chciał się do nas przyznawać, ale nadal nagrywał. Dokończyłyśmy razem piosenkę, a po tym zaczęliśmy się śmiać. Zabrałyśmy Verdasowi telefon i zaczęłyśmy oglądać, nagrany przez niego filmik, podśpiewując sobie. Gdy tylko skończyłyśmy oglądać, chłopak odebrał nam telefon i zaczął coś w nim szperać. Zapytałyśmy co tam robi, ale nie chciał powiedzieć. W końcu skończył to co robił, więc chciałyśmy mu go odebrać i zobaczyć co robił, ale zaczął przed nami uciekać. Zaczęłyśmy go gonić, ale że jest szybszy nie dałyśmy radu, jednakże po chwili się wywrócił. Śmiałyśmy się z niego i do niego podeszłyśmy, odbierając mu jego telefon i patrzyłyśmy na filmik. Okazało
się, że Verdas wrzucił ten filmik do sieci
- Co ta mam być zapytałyśmy ? - chociaż nie mamy nic przeciwko temu, ale zawsze jak coś zrobił, na co my się nie zgodziłyśmy albo nas o to nie zapytał, droczyłyśmy się z nim, więc teraz także pora
- Mój telefon - odpowiedział, mrugnął do nas uśmiechając się przy tym i nam go odebrał
- Ale my się pytamy, czemu wrzuciłeś to do sieci ?
- Bo mi się tak podobało - odpowiedział i wstał z trawy, na której cały czas leżał - No co chcecie. Ładnie śpiewałyście i śpiewacie zawsze, więc czemu inni nie mogą tego usłyszeć ? - zaczął się tłumaczyć, a my już tak dłużej nie mogłyśmy, więc zaczęłyśmy się śmiać, a on skumawszy o co nam chodziło, dołączył do nas. Chwile jeszcze się pośmialiśmy, a po tym każdy ruszył w swoją stronę.

~Tydzień później~

Lena 
To właśnie ten dzień. Dzień, w którym wyjeżdżam na rok albo nawet i dłużej. Trudno mi jest ich opuścić, ale muszę. Będzie mi ich brakować i to bardzo, a najbardziej Fedusia, którego kocham i zawsze będę go kochać, tak jak resztę. Moja siostra pomaga mi się pakować, mówiąc cały czas przy tym, że będzie tęsknić i chce żeby została, ale nie mogę. Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Krzyknęłyśmy, że można wejść, a już po chwili pojawili się nasi przyjaciele, bardzo smutni. Dokończyłyśmy z Naty pakowanie mojej walizki, a po tym zaczęłam się żegnać z wszystkimi. Najdłużej żegnałam się z Naty i Fede. Gdy przytulałam się z Federiciem, wszyscy postanowili wyjść i zostawić nas na chwilę samych. Nie chciałam go puszczać, tak jak on mnie
- Kocham Cię - powiedziałam 
- Ja Ciebie też i zawsze będę - odpowiedział i złożył na moich ustach pocałunek, ostatni. Po chwili wrócili nasi przyjaciele i powiedzieli, że pójdą mnie odprowadzić. Przytulałam cały czas Fede, bo to ostatnie chwile nasze. Maxi wziął mają walizkę, a po tym wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na lotnisko. Gdy tam dotarliśmy pożegnałam się z wszystkimi, nie puszczając ani na chwilę ręki chłopaka (czyt. Federico). Czas na moją odprawę. Zaczęłam odchodzić, a Federico nie chciał puścić mojej ręki, w końcu musiał, a ja udałam się do samolotu.


Jednak dodaje teraz, bo udało mi się napisać <3
Wiem, że może nie jest za ciekawy (ostatnio rozdziały takie są), ale wybaczcie. Wena mi chyba nie dopisuje, jednak mam pomysły na późniejsze, czyli jakieś około (85 rozdziału, a wcześniejsze na pewno jakoś wymyśle. 
Lena już wyjechała ;(
Ostrzegam, że jeszcze jedna osoba wyjedzie, ale ona po paru rozdziałach wróci.
Do następnego. ;***